Wczoraj był szał. Święto każdego!
Bo przecież każdy z nas jest dzieckiem. Dzieckiem z racji genealogii chociażby. Na zawsze zostajemy dziećmi swoich rodziców.
Lecz mnie interesuje nie genealogia, a to co w głowach i sercach nam siedzi. Ile z dziecka zostało jeszcze w dorosłym pojmowaniu świata? Ile beztroskiej radości mamy wśród codziennego zabiegania? Czy potrafimy kochać bezwarunkowo, tak jak dzieci kochają swoich rodziców?
Patrzę na moje potomstwo z lekkim rozczuleniem i ciągle się zastanawiam, ile ze mnie jest w nich. Ile moich powiedzonek sobie zapożyczyli, ile min skopiowali, ile ruchów naśladują. Patrząc na powyższe zdjęcie- chyba nie powinnam analizować tego zbyt dogłębnie ;)
Wczoraj naszła mnie refleksja w drugą stronę - ile z moich rodziców jest we mnie i ile dziecka we mnie zostało. Bo wcale nie chcę być "dorosła" w rozumieniu 100% odpowiedzialności, zasadniczości i powagi.
Chciałabym ( i chyba mi się udaje) pielęgnować w sobie, to co tak cenię w moich dzieciach - pasję, zapał, radość z drobiazgów.
Nie gloryfikuję dzieciństwa. Wiem, że to nie jest czas mijający jedynie na beztrosce i głośnym śmiechu.
Ale dziś, dziś chcę patrzeć tylko na słoneczną stronę życia. I chcę pozostać potarganym dzieciakiem, którego największą radością dnia jest odkrycie jak zrobić muppeta w 5 sekund!!!!
Przepis na muppeta w 5 sekund
* 1 dziecko skore do wygłupów
* 1 sweter z pomponem na kapturze
* 1 okulary przeciwsłoneczne
* 1 dziecko skore do wygłupów
* 1 sweter z pomponem na kapturze
* 1 okulary przeciwsłoneczne
Muppet w 5 sekund hahaha dobre. A o tą beztroską radość na co dzień trudno,ale masz rację pasję, zapał i radość z drobiazgów warto w sobie pielęgnować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
gdyby nie dziecko w nas nie tworzyłybyśmy tego co tworzymy :) ...... ♥
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest ;)
UsuńChoć historycznie to matrony dłubały przy kominkach ;)