Czas rozpocząc retrospekcję letnio-wakacyjną.
Wakacje nie koniecznie muszą oznaczas słodko-leniwe nicnierobienie. Szczególnie jak się lubi to co się robi. A ja lubię gnic za maszyną. Pod warunkiem, ze nic nie muszę ;) Momentalnie mi się odechciewa, gdy muszę. Poniżej zdjęcia bucików, których uszycie było czystą esencją przyjemności.
Pierwsze buciki dla Cudownej Królewny i Małego Księcia, którzy zawitali na świecie w to lato.
P.S. Jestem bloggerką co najmniej beznadziejną i dlatego właśnie teraz oficjalnie odbieram przemiłe wyróżnienie od Sanki, które dostałam w czerwcu!! Dziękuję bardzo!
Ze swej strony przekazuję to wyróżnienie wspaniale inspirującym i dającym twórczego kopa:
ceramicznej Argillae,
szyjącej Silanie,
i fanklubowi Tild ;)
Piękne kapciuszki :)
OdpowiedzUsuńO rany! dziękuję!
OdpowiedzUsuńJak to się stało, że ja jeszcze na Twój blog nie trafiłam?! Z przyjemnością oglądałam znowu Twoje kotki :)
OdpowiedzUsuńBuciki przesłodkie, zwłaszcza żółto-błękitne mi się podobają :)))
Serdecznie i wietrzno - jesiennie pozdrawiam!!!
Przecudne buciki!
OdpowiedzUsuń