31 maja 2010

Ola tym razem bez zoo ;)

Podobna?




Paskudne zachmurzenie nie sprzyja ładnym zdjęciom :/

27 maja 2010

Kocia kapa w pełnej krasie

Dostałam pozwolenie na szersze upublicznienie nowego miejsca zamieszkania kociej kapy. Tak oto prezentuje się swojej docelowej lokalizacji:


Chyba teraz lepiej widać rozmiar kapy ;) Cudne, pasujące kolorystycznie poduchy są autorstwa Silanny. Dostosowałam się z kapą od tych poduch, a kapa z lewej strony w całości jest z tego samego materiału co większy łoś poduchowy.
Koty na ścianach wg moich szablonów wymalowała pracowicie Bardzo Cierpliwa Mama Małego Wielbiciela Kotów.



Młody Wielbiciel Kotów może się nimi cieszyć do woli. Buziaki gorące fantastyczny Smyku!

25 maja 2010

Jak mus, to mus!

Nie da się ukryć, że często podobają man się rzeczy, które wystarczająco często widzieliśmy. Naoglądałam się cudnych rzeczy u Made by Rea i zachwyciłam sie sukienką Silanny. Błyskawicznie okazało kazało się, że ja też tak mam jak inż. Mamoń. Dodatkowo jestem jeszcze taka upierdliwa, że wszystko muszę sama. A najlepiej sama uszyć, więc otoczona zewsząd marszczeniami i falbanami MUSIAŁAM uszyć córce sukienkę w piątkowy wieczór. Wieczór i noc, bo zapowiadano ciepły, słoneczny weekend. Na sobotni poranek była gotowa.




Za bazę posłużył mi wykrój dziewczęcej sukienki nr  658 z Burdy dla dzieci z 2009 roku

17 maja 2010

Kocia kapa

Skończyłam! Hip, hip, hura! Będę mogła spać spokojnie, bez podgryzającego mnie sumienia. Wieki to trwało (wolę tak przesadzić niż naprawdę przyznać ile czasu zleciało), ale w końcu jest.


Kapa dla Małego Miłośnika Kotów. Jest duża i ciężka, bo z najgrubszą ociepliną jaką udało mi się dostać. Ocieplina ta sprawiła mi małe zaskoczenie powodując znaczne skurczenie się kapy podczas pikowania. Na początku trochę spanikowałam, ale potem przemyślałam sposób pikowania jeszcze raz i zrezygnowałam z pewnych pomysłów na rzecz równego skurczenia się kapy z każdej strony. Tak więc kapa nie straciła proporcji. Obecnie ma wymiar 140 cm x 190cm


Przez grubość ociepliny dostała też  przeuroczej trójwymiarowości, która bardzo ładnie podkreśliła wzór. Generalnie jestem zadowolona z efektu końcowego, a już duma mnie rozpiera z powodu ukończenia tego projektu. W pewnym momencie czułam, że to będzie takie moje never ending story. I trochę mnie to dołowało. Ale co było, a nie jest nie pisze się w rejestr ;)

Mam nadzieję, że nowy właściciel wybaczy poślizgi czasowe i polubi swoją kapę. Miłego zawijania się w nią Smyku!


Projekt własny z wykorzystaniem tkanin IKEA

13 maja 2010

Mam duży problem z jednym projektem - nie jestem w stanie realnie ocenić czasu jaki potrzebuję na realizację. W efekcie ślimaczy mi się niemiłosiernie. Blogowo już się zmusiłam do utrzymania terminu, ale na niewiele się to zdało, bo przeliczyłam stopień trudności wykończenia. Po mozolnym cięciu i zszywaniu łatek, byłam wręcz przekonana, że pikowanie to sama przyjemność i relaksacyjnie spędzę wieczór przy maszynie. Niestety tak to nie działa i pikowanie okazało się droga przez mękę - czasochłonną i pracochłonną, choć ciekawą. Mam nadzieję, że efekt będzie powalający, bo nigdy w szyciu tyle się nie naprułam ;)


Posługiwanie się stopką do pikowania i wyłączonym dolnym transportem coraz lepiej mi idzie. Jednak droga do perfekcji daleka i zapewne żmudna. Jak tylko skończę kocią kapę, poćwiczę na mniejszych formach, bo naprawdę przypomina to malowanie igłą. Przy tym projekcie swobodę ruchu mocno ogranicza wymiar i ciężar kapy. 2 metry na 1,5 m na 300g ovacie robi swoje. I rzeźbi bicepsy ;)


To jeszcze przed  pikowaniem ;)

10 maja 2010

Dziękuję bardzo za miłe komentarze pod poprzednim postem z instrukcją wykonania kwiatka. Zamieszczając ją byłam przekonana, że tak naprawdę to nikomu taka instrukcja nie potrzebna, i że na bank coś pomieszam. Podbudowuje mnie świadomość, że ktoś tu zagląda i jeszcze w dodatku czyta moje wypociny ;)
Dziś na przekór niskiemu ciśnieniu i paskudnej burzowo-deszczowej aurze pocieszam się latem w pełni, czyli kwiatka sobie dopinam i udaję, że pachnie :D

07 maja 2010

DIY czyli zrób sobie kwiatek!

Dziś mój debiut w dawaniu instrukcji. Na prośbę Argillae, krótka instrukcja robienia szmacianych kwiatków z ostatniego posta. Kwiatki robi się prosto, szybko i przyjemnie, ale ponieważ nie jestem dobra w opisach słownych, bo się motam i odbiegam w dygresje, bądź też skracam i pomijam rzeczy istotne z punktu widzenia słuchacza, to mini fotostory z krótkimi objaśnieniami.


1. Materiał składamy prawą stroną do środka i odrysowujemy kółko. Kwiatek będzie trochę mniejszy niż kółko, które narysujemy.


2. Zszywamy po odrysowanym obwodzie zostawiając ok kawałek niezszyty - potrzebujemy otwór, by wywrócić materiał na prawą stronę. Odcinamy nadmiar materiału, zostawiając ok 5 mm zapasu za szwem


3. Materiał przewracamy na prawą stronę. Można np. ołówkiem czy szydełkiem dobrze wypchnąć obwód- będzie się łatwiej wypełniać. Ja do wypełnienia używam ovaty tapicerskiej, ale może też być jakiekolwiek wypełnienie, np wata czy poduszkowe (jaśki IKEA są bardzo wydajne). Nasze kółeczko wypychamy nie zbyt mocno. Musi zostać miękkie i łatwo się ściskać w palcach- w końcu chcemy zrobi kwiatek, a nie owiązany kamień ;)


4. Wypchany kwiatek trzeba zaszyć, więc spinamy otwór szpilkami tak zawijając nadmiar materiału do środka, by ciągle mieć koło


5. Zszywamy na okrętkę ;)


6. Teraz musimy rozplanować kwiatka. Szpilką zaznaczamy środek kwiatka, a kolejnymi szpilkami linie podziału na płatki, czyli miejsca, gdzie będą przebiegać nitki.


7. Szycie zaczynamy od środka, igłą na wylot. Kolejne pętle z nitki układamy w miejscach zaznaczonych szpilkami.




8. Na koniec przyszywamy guziczek i...


9. ...gotowe!

Miłej produkcji kwiecia! Niech wiosna z latem już teraz u Was zagoszczą ;)
W razie nieścisłości/niejasności dajcie znać w komentarzach, chętnie doprecyzuję.

05 maja 2010

Kwiatowo-sznurkowo ciągle i ciągle...




04 maja 2010

Sznurkowania ciąg dalszy. Wciągnęło mnie dzianinowe sznurkowanie, bo wdzięczna i efektowna to robota. Niby nic - kolorowy, zrolowany kawałek szmatki, a zamotany na szyi z dodatkiem własnoręcznie zrobionej broszki robi wrażenie ;)