30 sierpnia 2010

Poduchokot dla Hani

Wyciągam z archiwum - zdjęcia wrzuciłam już jakiś czas temu, ale posta nie napisałam. Sama nie wiem czemu. Pewnikiem trochę zapomniałam, trochę z roztargnienia, trochę z odkładania na potem ( O! w tym jestem najlepsza!)

Tak więc, dziś, prawie po trzech miesiącach, pokazuję poducho-kota dla słodkiej Hanusi :D


27 sierpnia 2010

Czas do przedszkola!

Jest i worek dla córy - debiutującej w przedszkolu. Zgodnie z życzeniem z kucykiem. Niestety panna nie chciała sama narysować wymarzonego kucyka. Trochę szkoda, prawda?




I na zakończenie sagi przedszkolnych przygotowań - worek dla kolejnego debiutanta :) Pozdrawiamy!

26 sierpnia 2010

Worek doświadczonego przedszkolaka

Pierwszy wpis na tym blogu dokumentował początek twórczej współpracy z moim starszym maluchem. Dziś jest drugi z tego cyklu, czyli "dziecko nie męcz matki- narysuj sam".

Młody idzie niedługo do przedszkola, a stary worek na zapasowe ubranka trochę się zużył. Dostałam misję uszycia nowego, koniecznie z samochodzikiem. Niestety talentu mi nie starczyło, żeby zaspokoić dziecięce oczekiwania co do samochodu idealnego. Po paru próbach się poddałam i oddałam dziecięciu kartkę i ołówek. Sam narysuj, cwaniaku!
No to narysował:


A ja tylko skopiowałam. Przyznam,że ręka mnie swędziała, żeby te wszystkie krzywizny wyprostować, ale wtedy auto straciłoby cały swój urok.



Z napisem na woreczku wiążę wielkie nadzieje. Że się dziecko nauczy literek z własnego imienia, bo ma jakieś dziwne opory.




Teraz jeszcze worek dla debiutującej przedszkolnie w tym roku córy. Młoda ma konkretne wymagania - ma być z kucykiem.

25 sierpnia 2010

Naszyjnik cudem odnaleziony czyli jak walczyłam z bałaganem

W mojej pracowni panuje niezwykły mikroklimat, który sprzyja namnażaniu się rzeczy. Podejrzewam, że robią to pod moją nieobecność i przez pączkowanie dają upust swej zachłanności terytorialnej. A może po prostu nie mogą żyć w zgodzie i się drą, przez co wszędzie walają się ścinki, sznureczki, niteczki?
Tak czy siak wynik niecnych poczynań rzeczy w mojej pracowni jest widoczny. Tam jest wiecznie Sir. Ale Bałagan! Jego wizytacja nie ma końca. Nawet jak się zawezmę i ogarnę wnętrza tego minimalistycznym nazwać nie można.
Wczoraj się zawzięłam. Trochę ogarnęłam, ale szybko przestałam, bo coś znalazłam. Takie coś leżało sobie w szufladce, w której leżeć prawa nie miało.
Wyjęłam i obfotografowałam.


Bez bicia się przyznaję, że myślałam, że naszyjnik ten już dawno temu na zdjęciach uwieczniony i światu pokazany. Myślał indyk o niedzieli...


Teraz można go nabyć tu. Zapraszam!

23 sierpnia 2010

Kwiecista spódniczka co bombką być miała

Dzianinowa sukienka w kwiaty, którą ostatnio pokazywałam, jest ostatnio moją ulubioną. Jest też ulubioną sukienką mojej córy. Niestety rozmiar nie ten ;) Dlatego z resztek materiału powstał mały substytut kwiecistej sukienki.
Planowo miała być spódniczka-bombka, ale dziecko oprotestowało zamysł głośnym "nie ce bąpki!". No to nie ma bąpki ;)



I na dokładkę recylkingowa sukienka. Zauroczyły mnie cuda jakie można na necie wyszperać, np.tutaj
Nie sądziłam, że zwykła męska koszula może być tak inspirująca


Sukienka niestety musi czekać do następnego lata z dwóch powodów.
Po pierwsze, robiłam ja na oko i niestety wyszła ciut za duża.
A po drugie została oprotestowana przez przyszłą właścicielkę, bo miała być z królewnami, a jest z wróżkami. Argumentacja, że to królewny-wróżki nie została przyjęta. Cóż, może za rok ;)


19 sierpnia 2010

Wakacyjne filcowanie czyli o wykorzystaniu nieletnich

Wakacje z dzieciakami mają wiele zalet, np. można dzieci wykorzystać.
Najlepsze jest wykorzystywanie mimochodem. Pada deszcz i nad wodę iść nie można, więc można dzieci zagospodarować do celów własnych. Zamiast przewracać do góry oczami utyskując na kolejną kłótnię rodzeństwa, zamiast prowadzić śledztwo kto się TĄ zabawką bawił pierwszy, można dać trochę wełny i miskę z mydlinami.
Ubaw jest po pachy :D



Bez bicia przyznaję,że moje dzieci filcują sprawniej niż ja :D Ich pomysły na łączenia kolorów zaskoczyły mnie, a kulki kręcą pierwszorzędnie!




Teraz matka obmyśla kolejne projekty z wykorzystaniem dziecięcej twórczości. Fajne te dzieciowe filcaki, prawda? ;)



Może przy okazji zacznę zgłębiać sztukę robienia biżuterii, bo to co widać powyżej to tylko nieudolne pierwsze próby opanowania srebrnego drucika, który w moich rękach zamienia się w piskorza.

16 sierpnia 2010

Męski świat w kołysce

Wakacje, mimo że upalno-deszczowe, leniwe nie były. Z przyjemnością zszywałam kawałeczki do kawałeczków, wymyślałam rysuneczki, obmyślałam kolorystykę. Wszystko dla małego rozbójnika, który jeszcze kopie mamę w brzuchu. Po drugiej stronie brzucha czeka Go taka oto niespodzianka:

Dłuuuugi ochraniacz na łóżeczko, z jednej strony stymulujący graficznymi wzorami i prostymi kolorami. Po drugiej stronie- męskie sprawy, czyli jadą auta, jadą!




Do kompletu, żeby było ładnie i funkcjonalnie- przybornik:



Ponieważ męski świat to nie tylko auta, po kieszonkach latają samoloty.



Po raz kolejny mogę potwierdzić, że nanoszenie aplikacji fizeliną dwustronnie klejącą, to czysta przyjemność!
Wszystkie użyte tkaniny pochodzą z IKEA .

12 sierpnia 2010

Najtrudniejszy pierwszy krok

Najtrudniejszy pierwszy krok, jak śpiewała Anna Jantar.

Dziś zrobiłam ten krok niezbyt atrakcyjną notką o własnym lenistwie. Kolejny krok to narcystyczne wklejanie zdjęć z dzisiejszego dokonania.
Gorąco dziś było niewymownie, więc lato chyba jeszcze potrwa. Mimo pięknych, dorodnych kasztanów, które miałam okazję przedwczoraj podziwiać w parku. Moja refleksja o jesieni przybywającej z siedmiomilowych kaloszach legła dziś w gruzach. I dobrze.
W końcu lato pełną gębą!


Model z archiwalnej Burdy z 1976 roku ;)

Przerwa w blogowaniu

Przerwa w blogowaniu owocuje, w moim przypadku, baaardzo długą przerwą.
Przerwą tak wielką, że nie mam chęci zasiąść do napisania notki. Narobiło mi się monstrualnie wiele zaległości - i robótkowych, i w śledzeniu ulubionych blogów. Teraz nie mam siły tego nadganiac, więc tylko podziękuję tym, którzy mimo mojego milczenia, zaglądają tutaj. Mam blogerskiego lenia- czy to się jakoś leczy?

Może niedługo znów mi się zachce obrobić zaległe zdjęcia, obłocić wakacyjne dokonania i pokazać co na warsztacie ;)