Pierwszy wpis na tym blogu dokumentował początek twórczej współpracy z moim starszym maluchem. Dziś jest drugi z tego cyklu, czyli "dziecko nie męcz matki- narysuj sam".
Młody idzie niedługo do przedszkola, a stary worek na zapasowe ubranka trochę się zużył. Dostałam misję uszycia nowego, koniecznie z samochodzikiem. Niestety talentu mi nie starczyło, żeby zaspokoić dziecięce oczekiwania co do samochodu idealnego. Po paru próbach się poddałam i oddałam dziecięciu kartkę i ołówek. Sam narysuj, cwaniaku!
No to narysował:
A ja tylko skopiowałam. Przyznam,że ręka mnie swędziała, żeby te wszystkie krzywizny wyprostować, ale wtedy auto straciłoby cały swój urok.
Z napisem na woreczku wiążę wielkie nadzieje. Że się dziecko nauczy literek z własnego imienia, bo ma jakieś dziwne opory.
Teraz jeszcze worek dla debiutującej przedszkolnie w tym roku córy. Młoda ma konkretne wymagania - ma być z kucykiem.
i dobrze, że zadnych krzywizn nie prostowałaś! Autko jest kapitalne!!! świetny worek! Ogromnie mi sie podoba, a już najbardziej autko!
OdpowiedzUsuńEfekt współpracy z synem super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam dziecięce rysunki.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszedł worek:)
Pozdrawiam:)