26 listopada 2009

Fochna ma dziś dobry dzień i dwa razy przystała na moje propozycje. Po pierwsze wbiła się w sukienkę, po drugie nawet z sensem zapozowała do zdjęc. Oto efekt dobrego humoru Fochny.


P.S. Szmatkę na karczek sukienki mam z fajnego sklepu z "hamerykańskimi" tkaninami Jednoiglec.

24 listopada 2009

Aplikowanie straszliwie mnie kręci i mnozy w mojej głowie miliony pomysłów na wykorzystanie tej techniki. Niestety z realizacją jest duuużo gorzej, bo przedewszystkim czasu brak. Marzy mi się weekend sam na sam z maszyną. Ale to tylko marzenie. Niewykonalne. Z doskoku więc szyję. Co wyrwę parę minut to moje. Króliczo moje ;)

Dostałam też parę pięknych tkanin bawełnianych. Tak cudnych, że natychmiast odszyłam córce sukienkę. Zdjęcie wstawię jak tylko moja Fochna będzie bardziej skora do współpracy z aparatem ;)


Candy pofruną do Ivonny, którą proszę o adres na maila. Wszystkim uczestniczkom bardzo dziękuję za zostawienie śladu, bo candy pomogło mi uwierzyc, że jednak ktoś (prócz przyjaciół i bliskich znajomych) zagląda na ten blog. Bardzo dziękuję!

19 listopada 2009

Imieninowo...

Co prawda powinno byc wczoraj, ale wczoraj już nie dałam rady. Jednak co się odwlecze... itd. Dlatego dziś zapraszam na moje imieninowe candy. Wystarczy wpisac się w komentarzu pod tym postem i wstawic na swoim blogu informację o prezentowym rozdawnictwie u mnie ;)
Smacznego!

Na wpisy w komentarzach czekam do końca niedzieli (22.11). Losowanie i ogłoszenie wyników w poniedziałek :D

10 listopada 2009

Kilka dni temu miałam okazję przyjrzec się z bardzo bliska cudownej aplikacji odwrotnej. Misternośc jej wykonania urzekła mnie absolutnie. Taka drobna i pełna zawijasów wydawała mi się "nie-do-zrobienia".
Już wcześniej przymierzałam się do zwykłych aplikacji. Podjęte próby nie były spektakularne, więc tym bardziej jestem zafascynowana aplikacjami odwrotnymi ( aplikowany materiał jest warstwą spodnią tła, czyli aplikacja jest "wklęsła").
Oglądane cudo zmobilizowało mnie nieco. Oto efekt tej mobilizacji:



Tak, oczywiście, że poszłam na łatwiznę i na tło wybrałam niestrzępiący się materiał. Jak to mówią: pierwsze koty (!) za płoty. Może kolejna próba będzie trudniejsza ;)

09 listopada 2009

Na nic nie mam czasu, ale też nie robię nic produktywnego. Najwięcej zajmuje mi myślenie. Myślenie o tildowej lalce, myślenie o patchworku. Z samego myślenia nic nie wynika, poza twórczym szumem w głowie. Mam milion pomysłów i każdy typu "do-natychmiastowej-realizacji". Oczywiście nic z tego nie wynika. Pomysły notuję na czwartym zwoju mózgowym (licząc od lewego ucha), po czym znów popadam w totalny niedoczas, wynikający z nadmiernego myślenia :/

Najlepiej by było móc w chwili narodzenia pomysłu, rzucić się do roboty. Najszybciej jak się da. Żeby następny pomysł nie zdążył się wykluć. Tak było z tymi poszewkami. Mam nadzieję, że dzięki nim moje myślenie o patchworku przestanie być li tylko myśleniem i za niedługi czas będę mogła pochwalić się czymś bardziej spektakularnym.

02 listopada 2009

Parę dni temu listonosz zapukał do moich drzwi. W ręku dzierżył wyczekiwaną niespodziankę od robiącej cuda weraph



Dziękuję pięknie za cudowną wymiankę!