Aplikowanie straszliwie mnie kręci i mnozy w mojej głowie miliony pomysłów na wykorzystanie tej techniki. Niestety z realizacją jest duuużo gorzej, bo przedewszystkim czasu brak. Marzy mi się weekend sam na sam z maszyną. Ale to tylko marzenie. Niewykonalne. Z doskoku więc szyję. Co wyrwę parę minut to moje. Króliczo moje ;)
Dostałam też parę pięknych tkanin bawełnianych. Tak cudnych, że natychmiast odszyłam córce sukienkę. Zdjęcie wstawię jak tylko moja Fochna będzie bardziej skora do współpracy z aparatem ;)
Candy pofruną do Ivonny, którą proszę o adres na maila. Wszystkim uczestniczkom bardzo dziękuję za zostawienie śladu, bo candy pomogło mi uwierzyc, że jednak ktoś (prócz przyjaciół i bliskich znajomych) zagląda na ten blog. Bardzo dziękuję!
Wiszuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo czekam na sukieneczkę:D maskoty jak zwykle, do zaciumkania:D
OdpowiedzUsuńCzy to prawda?
OdpowiedzUsuńAch, to ja wygrałam Twoje candy!
Suuuper bardzo się cieszę :)))