25 maja 2010

Jak mus, to mus!

Nie da się ukryć, że często podobają man się rzeczy, które wystarczająco często widzieliśmy. Naoglądałam się cudnych rzeczy u Made by Rea i zachwyciłam sie sukienką Silanny. Błyskawicznie okazało kazało się, że ja też tak mam jak inż. Mamoń. Dodatkowo jestem jeszcze taka upierdliwa, że wszystko muszę sama. A najlepiej sama uszyć, więc otoczona zewsząd marszczeniami i falbanami MUSIAŁAM uszyć córce sukienkę w piątkowy wieczór. Wieczór i noc, bo zapowiadano ciepły, słoneczny weekend. Na sobotni poranek była gotowa.




Za bazę posłużył mi wykrój dziewczęcej sukienki nr  658 z Burdy dla dzieci z 2009 roku

2 komentarze:

  1. oj, znam to MUSIAŁAM. Myślę, że córka zachwycona kreacją, idealna na plażowanie i bardzo fajnie uszyta

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorsze ( a może najlepsze) jest to, że po uszyciu sukienki, wewnętrzny przymus na marszczenia i falbanki nie minął... ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad.