Kupiłam sobie sukienkę. Sukienka potrzebuje broszki. Bez broszki być nie może. Sklepowe poszukiwania, poza tym, że zmęczyły mnie okropnie, nie przyniosły żadnych zadowalających rezultatów. Nigdy wcześniej nie robiłam żadnych broszek. Podobno to nie trudne. Podobno...
Filcu mam małą szufladkę. Mąż obdarował mnie niedawno glu-gunem...
Nie mogłam poprzestać na jednej. Produkcja zrobiła się na poły masowa. Wiele satysfakcji, tym bardziej, że tylko na jedną pomysł ściągnęłam stąd, a reszta to własne "wydajemisię". Do publicznego pokazania zakwalifikowały się tylko cztery.
Na koniec uchylę malutki rąbek tajemnicy. A w zasadzie niespodzianki mikołajowej. Muszę, bo się uduszę. Za dużo tych niespodzianek. Zbyt mocno muszę trzymać język za zębami. A w tym wypadku mam pewność, że obdarowana osoba nie zagląda tutaj ;)
Teraz już mi ulżyło ;)
Broszki fantastyczne! :)
OdpowiedzUsuńi bajeczna niespodzianka :)
Piękne :D
OdpowiedzUsuńNa sukience będzie się pięknie prezentować - i pięknie ją dopełni :D
OdpowiedzUsuńJa na tej niespodziance widzę świnkę... :P
OdpowiedzUsuńO! Teraz to ja też :D A miało być bez podkładania świni ;)
OdpowiedzUsuńBroszki urocze. Też za mną chodzą ale jeszcze nie wiem jak się za nie zabrać. Niespodzianka zapowiada się ciekawie. Wesołych Świąt życzę!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za podłożenie prosiaka. Nie wiedziałam, że zwierzę owo ma tak wysoki stopień tajności. ;) Następnym razem powiem, że widzę Donalda Tuska galopującego na karym koniu. :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne, ja jestem po prostu zakochana w Twoich pracach!
OdpowiedzUsuńwspaniale Ci wyszły:) aż trudno uwierzyć, że to pierwszy raz:D żółta jest prześliczna!:))
OdpowiedzUsuń