Robiło się, robiło, aż się zrobiło.;)
Trochę ręki do tego "się" przyłożyłam, bo w pracowni wróżki i krasnoludki nie mieszkają. Jakby mieszkały, to pewnie praca szła by mi sprawniej, szybciej, efektywniej...Ale chyba sobie radzę?
Się zrobił ochraniacz do łóżeczka dla Zosi.
Leży w łóżeczku Zosi ochraniacz
A z każdej strony zwierz się wyłania
Już wszystkie troczki mu zawiązali
I z każdej strony poprzyczepiali
Z jednej są liście, a z drugiej trawy
Z trzeciej zaś łypie okiem słonik smutnawy
A więc nie chowaj tej dżungli do szafy
Bo jest tam słoń, zebra, małpy i dwie żyrafy!
I podziękujmy dziś Tuwimowi,
że z jego z jego twórczości ten wierszyk się zrodził!
woow super :) wyglada nieziemsko :)
OdpowiedzUsuńchciałam powiedzieć że to śliczna tkanina ale to są wszystko aplikacje!!! wow!! efekt piorunujący :D jak dla mnie to cel niedościgniony :)
OdpowiedzUsuńUtalentowana na całego! Szyje, aplikuje i jeszcze rymuje:) Piękny ochraniacz
OdpowiedzUsuńJakie to piękne Mi-ju!!!
OdpowiedzUsuńWidać, że mnóstwo pracy i serca w to włożyłaś
Bardzo, bardzo mi się podoba! Widać, że wymagało dużo pracy.
OdpowiedzUsuńCudo po prostu. Fantastyczna robota. Ile serducha w to włożyłaś widać od razu :) Efekt naprawdę wynagrodził ciężką pracę.
OdpowiedzUsuńŚwietne, gratulacje ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity! Jak dojrzałam, że to aplikacje, to czapki z głów!! Mnóstwo pracy musiałaś włożyć, ale naprawdę się opłaciło!!
OdpowiedzUsuńTeż jestem na etapie ochroniacza, opornie to idzie, mimo, że będzie skromniej :).
Pozdrawiam!
tak powoli przeglądam całego bloga i strasznie mi się podoba, jestem pierwszy raz, ale nie ostatni.
OdpowiedzUsuń