Wysypało koteczkami. Rzuciłam sie wir dłubaniny maluśkich koteczków i ten wir wciągnął mnie dokumentnie. Ogromną frajdę sprawia mi przyszywanie tych malusich mordeczek, wywijanie i wypychanie cieniutkich ogonków ;) Po raz kolejny, zresztą, okazało się, że nie każda szamatka się nadaje do takiego projektu. Chocby nie wiem jaka ładna była!
Po tym chrzcie bojowym w malutkimi elementami mam kolejny pomysł na taka dłubaninę. Niestety z realizacją muszę się wstrzymac, bo maszyny ze sobą na wyjazd nie zabiorę ;) Ale zabieram kapownik. Mam nadzieję miec dużo czasu na przelewanie projektów z głowy na papier.
przebieram nóżkami i czekam niecierpliwie na kocią paczkę :o)
OdpowiedzUsuńcud-ne są!
Ooo, cudne te Twoje koty :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.sanka1.blogspot.com
To jeszcze raz ja.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie :)
Świetne koty a zakładeczki bardzo pomysłowe... będę zaglądać częściej... :) Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńsame kotki - łakotki jak to mawia słynny kot Budzik...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
O! Nie wiedziałam, że masz bloga! Cudowne te Twoje kociaki! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKociaki super ja mam dwa w domu ale żywe ale twoje to super sprawa gratuluje pomysłu
OdpowiedzUsuń