20 października 2010

Narzuta-kocyk dla sióstr H.

Najbardziej lubię robić, gdy nie muszę. Gdy mnie czas nie goni i nawet pomysłu konkretnego na początku nie muszę mieć. Wtedy sobie siadam i robię coś. I samo wychodzi. Do koocyko-narzutki też usiadłam od niechcenia. Jedynym motywatorem była chęć zrobienia przyjemności malutkim kruszynom i ich mamie.


Długo praca mi szła, ale też pracochłonna była. Na pikowaniu spędziłam długie godziny i ramiona nie raz mnie bolały ;)

Kocyk z jednej strony jest z bawełny w pastelowych kolorach, a z drugiej z białego polaru. Pomiędzy włozyłam średniej grubości ocieplinę. W efekcie kocyk jest gładki i milusi. I naprawdę grzeje!


O właściwościach grzejnych kocyka przekonałam się osobiście, gdy ręcznie obrabiałam brzeg kocyka. A obrabiania było sporo, bo kocyk ma ok.130 cm na 110 cm



Mam nadzieję, ze będzie długo służył słodkim dziewczynkom. :D

8 komentarzy:

  1. Przepiekna narzuta! Podziwiam za to perfekcyjne pikowanie i ręcznie obrobione brzegi!

    OdpowiedzUsuń
  2. gratulacje! przepiekna praca! i to pikowanie... super!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. piękna!
    jakże zazdroszczę Ci umiejętności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pokaż no kochana tę maszyne którą
    pikujesz. No nie bądź taka daj oko ucieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę umiejętności szycia :)

    zapraszam po odbiór wyróżnienia i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No z podziwu wyjść nie mogę TYYYle pikowania i jeszcze ręcznie obrobione brzegi! Cudeńko stworzyłaś!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A mama sióstr jest bardzo wdzięczna, wzruszona i zachwycona - i pewna, że Kruszyny będą miały cudną pamiątkę na lata :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny. Jejku ale jak, jak to możliwe że tak się da.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad.