Pisałam, że do Świąt zdążę. I zdążyłam :) Co prawda w komentarzu złożyłam wyznanie, że może i na Mikołaja dam radę, ale szybko się okazało, że kalendarza czytać nie umiem i żyję w innej rzeczywistości. Ale nie o tym dzisiejszy wpis.
Dzisiejszy wpis jest o Małej Księżniczce, która w końcu będzie mogła zalegać w ksieżniczkowym łożu. Mam nadzieję, że oniemieje, choć na chwilę, z zachwytu.
Moja osobista, domowa Królewna obraziła się na mnie i grożąc mi paluszkiem ze srogą miną, wycedziła przez zęby: "ja tes cem taką! ziutę w kólewny!"
Dlatego po Nowym Roku znów się zanurzę w odmętach błękitów i róży, krateczek, groszków i kwiatuszków.
I będzie kolejna ziuta w kólewny ;)
Większość użytych bawełen pochodzi ze sklepu ORGANZA, który mam bliziutko i gdzie panie są bardzo wyrozumiałe dla moich szmacianych fanaberii ;)
Piękna narzuta ! Ja oniemiałam ;)
OdpowiedzUsuńwcale się nie dziwię, że pogroziła palcem... ;)
OdpowiedzUsuńjest piękna!!!! i też się nie dziwię, że będziesz musiała uszyć taką swojej Małej Królewnie :)))
OdpowiedzUsuńPiękna ta ziuta!! :))) Dobrze że moja królewna śpi, bo pewnie tez by taka chciała. :)
OdpowiedzUsuńgratulacje! piękna!!
OdpowiedzUsuńŁał! No piękna jest. Sama bym chciała zostać królewna dla takiej ziuty!
OdpowiedzUsuńwow! śliczna!
OdpowiedzUsuńCudna! :) Bierz się szybko za drugą! :))
OdpowiedzUsuńwow !
OdpowiedzUsuńpięknie wyszła ta ziuta :-D
OdpowiedzUsuńPiękna narzuta :)))Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńPrawdziwie królewska ta narzuta! Cudnie wyszła!!!
OdpowiedzUsuńAle ziuta! Szczęka mi opadła z zachwytu.
OdpowiedzUsuńPiękna!!! Aż dech zapiera, w sam raz do ksieżniczkowego łoża :)
OdpowiedzUsuńAle cudo!!!
OdpowiedzUsuń